Pracujesz na umowie śmieciowej? Możemy pomóc!
Godziwy zasiłek dla bezrobotnych, pozwalający zaspokoić podstawowe potrzeby bytowe, to w Polsce nadal abstrakcyjne marzenie – zwłaszcza dla całej rzeszy pracowników, którzy utracili pracę na „śmieciowej umowie”. Jednak nawet w krajach Zachodu, kojarzonych często z korzystnymi dla pracowników warunkami socjalnymi, zasiłki dla bezrobotnych są wciąż ograniczane i obwarowywane nowymi obostrzeniami. Przykładem tej tendencji jest wprowadzony w Wielkiej Brytanii przepis, zmuszający bezrobotnych
otrzymujących zasiłek do wykonywania darmowej pracy. Odmowa pracy za darmo kończy się odebraniem zasiłku.
Pod pozorem pobudzania gospodarki, rząd dał w prezencie pracodawcom darmowych
pracowników. Efekt mógł być tylko jeden. No bo po co pracodawcy mają zatrudniać
kogoś za pieniądze, jak można zmusić do pracy bezrobotnych? Przestali więc zatrudniać pracowników i korzystają z pracy bezrobotnych. Nieopłacani pracownicy
podkopują pozycję pracowników, którzy są aktualnie zatrudnieni w tych samych
firmach. Sprawdziły się przewidywania sceptyków, że plan „Workfare” przyniesie
jedynie wzrost bezrobocia i dalszy spadek wysokości pensji.
Bezrobotni byli zmuszani do wykonywania bezpłatnej pracy dla supermarketów
Tesco, sieci hoteli Hilton Hotels, czy innych międzynarodowych firm. Niektórzy musieli pracować przez pół roku lub dłużej, otrzymując zasiłek dla bezrobotnych w
wysokości 67 funtów tygodniowo, lub jeszcze mniejszy. Według władz, bezpłatna
praca pozwala bezrobotnym uzyskać „cenne doświadczenie”.
Organizacja Corporate Watch przeprowadziła wywiad z kobietą, która została skierowana do bezpłatnej pracy w Primark. Jej praca polegała na tym samym,
co praca normalnie opłacanych pracowników. Po 6 miesięcznym okresie bezpłatnego
zatrudnienia nie otrzymała pracy w firmie. W tym czasie, straszono ją utratą
świadczeń socjalnych jeśli nie zgodzi się na darmową pracę.
Nic więc dziwnego, że ta forma przymusowej pracy wzbudziła głośny protest Brytyjczyków. W marcu 2012 r. rozpoczęły się akcje protestacyjne, które były kontynuowane przez wiele miesięcy. Grupa Solidarity Federation zorganizowała
pikiety pod supermarketami Tesco w Brighton, a inne inne organizacje
uczestniczyły w protestach przeciw Workfare w ponad 30 miastach w Wielkiej
Brytanii. Akcje w całym kraju miały wsparcie wielu związków i organizacji.
Kampania zapoczątkowana przez Solidarity Federation uderzała głównie w wielkie
sieci branżowe, które zarabiając krocie (często głównie dzięki zwolnieniom z
podatków) pragną korzystać z darmowej siły roboczej. Blokowane były sklepy firm,
które zamierzały korzystać z darmowej pracy: Holland & Barrett, McDonalds, Boots,
Pizza Hut, Gregs i inne. W dzielnicy Blackheath w Londynie, kilkudziesięcioosobowa
pikieta na dwie godziny kompletnie zablokowała jeden z największych sklepów Holland & Barrett.
Do pikiety przyłączyli się bezrobotni, którzy przyszli wesprzeć pikietę i
opowiedzieć o swoich doświadczeniach z wyżej wymienionymi programami. Bardzo
pozytywnie reagowali klienci sklepu, którzy postanowili powstrzymać się od
zakupów na znak protestu.
Niektóre z tych firm, jak Holland & Barrett wycofały się z planu pod wpływem
nacisków. Firma oświadczyła, że nie chce już dłużej znosić negatywnej reklamy i
protestów w swoich placówkach. Firma podkreśliła, że na jej decyzję wpłynął
nacisk aktywistów, m.in. rzekome fizyczne ataki na ochronę, ciągłe telefony, blokady i niszczenie towarów. Firma Holland & Barrett korzystała z około tysiąca
nieopłaconych bezrobotnych w 250 sklepach. Była to jedna z pierwszych firm,
które zgodziły się przystąpić do rządowego programu „Workfare” uruchomionego w
czerwcu 2011 r.
Ministerstwo Pracy już w lutym musiało zmienić zasady programu, po tym jak firmy
takie jak Tesco, Waterstones i TK Maxx skarżyły się na ciągłe protesty i zagroziły
wycofaniem się z programu bezpłatnej pracy. Dzięki temu udało się m.in. wywalczyć zniesienie kar za odmowę darmowej pracy.
Minister Pracy podsumował kampanię tak:
„Ci ludzie nie mają pojęcia, jaką krzywdę wyrządzają szansom młodego pokolenia
na zatrudnienie”. Nie wspomniał jednak o krzywdach, które „Workfare” wyrządza
wszystkim pracownikom i bezrobotnym, w postaci ciągłego obniżania warunków pracy.
Sieć supermarketów Tesco po wcześniejszych protestach oficjalnie zrezygnowało z wprowadzenia programów Workfare, lecz w praktyce w wielu sklepach tej marki takie praktyki wciąż mają miejsce.
Rządowy program poniósł także porażkę na sali sądowej. Sąd Apelacyjny w Wielkiej
Brytanii orzekł w dniu 12 lutego 2013 r., iż rząd nie miał prawa wprowadzać
programu tzw. „Workfare”, polegającego na zmuszaniu bezrobotnych do darmowej
pracy, pod groźbą utraty zasiłków. Dwoje studentów, którzy zostali zmuszeni do
darmowej pracy podważyło legalność procederu zakładając sprawę w sądzie, co
zakończyło się wyrokiem uznającym „Workfare” za nielegalny. W związku ze
specyfiką prawa obowiązującego w Wielkiej Brytanii, wyrok ma moc precedensu wobec wszystkich bezrobotnych zmuszanych do darmowej pracy. Wyrok jest poważną porażką rządu Torysów. Ponadto, eksperci prawni szacują, że każdy kto został w ten sposób zmuszony do pracy (a mowa o setkach tysięcy osób), ma prawo do odszkodowania. Rząd jednak nie daje za wygraną i zapowiada dalsze próby wprowadzenia darmowej pracy.
Artykuł pochodzi z gazety „Zapłata".