Pracujesz na umowie śmieciowej? Możemy pomóc!
W dniu 31 sierpnia, aktywiści Związku Syndykalistów Polski odwiedzili uroczystości „Solidarności” w Stoczni Gdańskiej. W imprezie „S” wzięły udział różne wysoko postawione osobistości, w tym przewodniczący Piotr Duda, Prezydent RP Bronisław Komorowski, prominentni działacze związku i wiele innych znanych osób.
Nasza akcja miała na celu skrytykowanie ugodowej postawy związku, który od lat pełni rolę stróża klasy robotniczej, a jego głównym zadaniem jest nie dopuszczenie do buntu. Dni w których pracownicy „S” bronili zwolnionej Anny Walentynowicz, jednoczyli się i strajkowali, dawno minęły. Ale wtedy trzeba było obalić „komunę”. Teraz mamy przenajświętszy Kapitalizm, za który „Solidarność” dałaby się pokrajać. Związkowcy są zwalniani na lewo i prawo, ale kadry „S” drwią z ZSP, że wierzymy jeszcze w siłę strajku. To szczególnie smutne i żałosne, gdy tego typu drwiny padają z ust prominentów w „Solidarności” w rocznicę strajku.
Jednak główną przyczyną naszej akcji była tocząca się sprawa przeciw supermarketowi Dino, gdzie członkinie „S” na koniec zeszłego roku straciły pracę. „S” nie tylko nie pomogła większości swoich członkiń, ale także kompletnie zignorowała łamanie praw pracowników w tej sieci.
Od tego czasu, biurokracja „S” stara się umyć ręce od całej sprawy, bagatelizować to co spotkało pracowników i drwić z tych, którzy nie porzucili swojej walki z marketem. Nawet pomimo tego, że ta walka przyniosła konkretne rezultaty, m.in. wypłatę zaległych wynagrodzeń za nadgodziny. Ale to wszystko nieważne dla biurokracji „S”, która żyje ze składek członków związku i powinna teoretycznie zajmować się ich obroną.
Wielu z gości uroczystości rozmawiało z nami, brało ulotki i gazetki. Było wiele wyrazów wsparcia i wiele razy ze smutkiem przyznawano, że „nie o to walczyliśmy” (chodziło o obecny status pracowników, a także o obecny stan związku).
Pan Duda przez dłuższy czas nie pojawiał się przed salą gdzie miał przemawiać, a niektóre występy odbyły się w ECS, za zamkniętymi drzwiami. Chcąc przywitać Dudę, postanowiliśmy poszukać go w innym miejscu. Jak tylko odeszliśmy od wejścia do sali BHP, Duda wraz z eskortą starał się przemknąć niepostrzeżenie. Pech chciał, że go zauważyliśmy i wróciliśmy za nim. Musiało to spowodować wściekłość, gdyż od razu ktoś zadzwonił po policję i wysłano prowokatorów (po znaczkach które mieli na sobie wnioskujemy że należeli do skrajnej prawicy), których zadaniem było wyprowadzenie nas z równowagi. Na nic to się jednak nie zdało. Nie pierwszy raz spotykamy się z taką sytuacją na wydarzeniach „S”.
Nasza koleżanka, była członkini „S” domaga się oficjalnych przeprosin ze strony „Solidarności” za to, że została pozostawiona na lodzie i że jej związek nie zaoferował jej pomocy w walce przeciw łamaniu praw pracowniczych w markecie. Będziemy przypominać o tej sprawie, aby pracownicy byli świadomi, że solidarność jest naszą bronią, ale nie ta pisana z dużej litery.