Pracujesz na umowie śmieciowej? Możemy pomóc!
Nie raz już Związek Syndykalistów Polski pisał o tym, co się stało z członkami „Solidarności” w supermarkecie Dino. Nie będę więc w tym artykule powtarzać informacji zawartych gdzie indziej. (Dla zainteresowanych, jest link na końcu.) Chcę jednak skomentować reakcje pewnych profesjonalnych związkowców, dlatego że nie jest nam obojętne, co się stało z pracownikami, którzy na swoje nieszczęście zaufali temu związkowi.
W ciągu ostatnich dni, niektórzy etatowi działacze „S” starają się bronić tego związku przed krytyką ZSP. Wśród aktywnych komentatorów i promotorów związku wyróżniają się Ł.K. z Działu Rozwoju Związku Komisji Krajowej, D.C. - radny PiS, od lat związany z „S”, oraz R.S. - PR-owiec związku. Większość ich komentarzy i argumentacji podpiera się legendą „S” i liczebnością związku, a nie odnosi się do sprawy Dino. Jest to temat, którego zazwyczaj unikają. Ale to, co mówią (czy nie mówią) o sprawie zwolnień związkowców i łamania praw pracowniczych w marketach tylko nasuwa kolejne pytania.
Pan D.C. próbował bronić związku na Facebooku jednego z działaczy ZSP. Wkroczył Ł.K. i napisał: „Nie ma co się męczyć, do nich i tak nie dotrze. Propaganda wyżarła im mózgi, a jeszcze gorsze jest to, że sami obecnie sieją taką propagandę. Przykładem może być powtarzanie w każdym artykule, że Magda z Dino została zwolniona. A prawda jest taka, że nie przedłużono jej umowy na czas określony. Subtelna różnica, ale bardzo ważna pod względem prawnym. Niech sobie więc skaczą dalej w te 5 osób pod sklepami, regionami, czy salą BHP stoczni.”
Ł.K. stara się bagatelizować sprawę, używając jako pretekstu faktu, że nie przedłużono jej umowy. Ale spójrzmy na fakty: po pierwsze, nie tylko Magdzie „nie przedłużono” umów w Dino. W zasadzie 12 związkowców straciło pracę na samym początku istnienia związku, niektóre z tych osób pod różnymi pozorami, a niektórym po prostu nie przedłużono umowy. Ł.K. stara się przekonywać, że nieprzedłużenie umowy nie jest tożsame ze zwolnieniem i że nie musi być traktowane poważnie. Jednak każdy kto choć trochę zna realia wie, że nie przedłużanie umowy jest jedną z najszerzej stosowanych przez pracodawców taktyk antyzwiązkowych.
Jestem ciekawa jaki procent pracowników w Dino ma umowy na czas określony, a jaki na czas nieokreślony? Jest jasne, że wielu pracowników w Polsce ma tylko krótkoterminowe umowy. Czy według „S” mają być mniej bronieni? Jak dla mnie, korzystanie z tego faktu jako argumentu i twierdzenie, że ta osoba nie została zwolniona za działalność związkową jest niczym innym niż bronieniem wymówek pracodawców, na szkodę innych związkowców.
Te osoby dalej śpiewają o wielkości swego związku, ale nie zwracają uwagi na sprawę Dino, która toczy się już od jakiegoś czasu. W naszą stronę rzucają tylko w kółko te same pogardliwe odzywki, takie jak: „nic nie robicie”, „kiedy zrobicie coś dla pracowników, dajcie nam znać”. Ale raz jeszcze zobaczmy jak to było z Dino.
W marketach Dino doszło do wielu przypadków łamania prawa. Potwierdziła to także Państwowa Inspekcja Pracy. Nie wypłacano nadgodzin, były problemy z przestrzeganiem przepisów BHP i ewidencją czasu pracy... To, że teraz nadgodziny są wypłacane, także te zaległe, nie jest zasługą „S”. Jest to zasługa Magdy oraz ZSP. Dowody w sprawie nadgodzin, za które nie wypłacono wynagrodzenia, były w posiadaniu obecnej przewodniczącej związku, ale wycofała ona skargi z PIP, a dowody „znikły” ze skrzynki e-mail. „Solidarność” nie powinna więc nam zadawać pytania, co my robiliśmy. My protestowaliśmy, założyliśmy sprawy w sądzie, walczyliśmy z nadużyciami w Dino i pewne rzeczy wygraliśmy. Co w tym czasie robiła „Solidarność”? Nic. Zamknęła oczy. Milczała.
Co z tego, że czasami na pikiecie przeciw łamaniu praw pracowniczych w sklepach Dino było tylko 5 osób? To i tak o 5 więcej niż ludzi z „Solidarności”.
Pan D.C. broni się, że „S” taka wielka, że 700 tys. członków, itd., a my... No tak. Rzeczywiście nie mamy 700 tys. członków. Nie mamy takich zasobów jak „S”. Ale to jest tylko dodatkowy argument, że to co się stało w Dino jest nie do przyjęcia! Jeśli jakiś związek ma tylu ludzi i takie środki, dlaczego nie walczy przeciw łamaniu praw pracowników i dyskryminacji związkowców? Oni mogli zorganizować coś by poprawić warunki pracy w Dino. Ale nie zrobili tego. Musieliśmy zrobić to my. Nie mamy dużo kasy, ale wydajemy ją na obronę naszych członków, a nie na pensje biurokratów lub PR-owców.
Solidarność dała dupy i nie da się tego obronić.
Laure Akai
Przeczytaj artykuły o sprawie Dino.