Pracujesz na umowie śmieciowej? Możemy pomóc!
Z Jakubem Żaczkiem, aktywistą, byłym pracownikiem firmy Roche, który walczy sądownie o uznanie stosunku pracy, rozmawia Agata Czarnacka, redaktorka serwisu Lewica24.pl
AC: Ile czasu trwała twoja przygoda z Roche? Pracę znalazłeś z polecenia, z konkursu, z ogłoszenia?
JŻ: W Roche pracowałem około 2 lat. O pracy w Roche dowiedziałem się z ogłoszenia naboru programistów web frontend. Ofertę przesłał mi znajomy. Oferta dotyczyła pracy w biurze firmy Roche. Po rozpoczęciu pracy okazało się, że formalnie będę musiał podpisywać faktury z firmą trzecią za świadczenie usług. Później zrozumiałem, że ta firma trzecia jest tylko figurantem, jednak nie było możliwości pominięcia tego pośrednika.
AC: Dlaczego mówisz o figurancie? Co rozumiesz przez to słowo?
JŻ: Z sytuacji wynikało jasno, że rola pośrednika ogranicza się do podpisywania papierów. Polecenia otrzymywałem wyłącznie od firmy Roche, z którą byłem w relacji faktycznego stosunku pracy. Pomimo iż formalnie ta firma trzecia miała zlecać mi pracę dla swojego klienta, Roche, podwykonawca nie miał pojęcia o mojej codziennej pracy i zresztą w ogóle się nią nie interesował.
Faktycznie pracowałem w biurze Roche, w czasie wyznaczonym przez Roche, na sprzęcie należącym do firmy Roche i wykonywałem polecenia pracowników firmy Roche. Tego typu relacja, zgodnie z Kodeksem Pracy, nazywa się stosunkiem pracy.
AC: Ilu osób dotyczyły tego typu układy?
JŻ: Przez ta samą firmę zatrudnionych było kilkanaście osób, a przez inne, podobnie funkcjonujące firmy około kilkuset osób.
AC: Wszystkie w Warszawie?
JŻ: W Warszawie to mogło być około 200 osób, choć dokładnej liczby nie znam. Druga grupa zatrudnionych w ten dziwny sposób osób pracowała w Poznaniu.
AC: Jak się o nich dowiedziałeś?
JŻ: Pracowałem z częścią z nich w jednym zespole, spotykałem ich na zebraniach w czasie pracy. O tym się mówiło.
AC: I jakie prace wykonywaliście dla Roche?
JŻ: Moja praca polegała na tworzeniu i naprawianiu stron internetowych opisujących produkty firmy Roche. Jako programista frontend tworzyłem kod javascript i css.
AC: A co robili inni tak zatrudnieni pracownicy?
JŻ: Inni zajmowali się programowaniem i utrzymywaniem dziesiątek różnych aplikacji wewnętrznych i zewnętrznych na potrzeby Roche. Polska jest czymś w rodzaju centrum wykonawczego w dziedzinie informatyki dla tej globalnej korporacji.
AC: Mówimy o latach sprzed "ustawy antykryzysowej", która zniosła obowiązek zatrudnienia pracownika na stałe po trzeciej umowie czasowej, tak?
JŻ: Mówimy o latach 2009-2011. Jednak przez cały czas trwania stosunku pracy z pracownikami zatrudnianymi przez firmy-figurantów, Roche nie przyznaje się do tego, że ludzie wykonujący pracę w ich biurach, pracując pod bezpośrednim kierownictwem firmy, to w rzeczywistości ich pracownicy. Prawnicy firmy doradzili pracodawcy, jak starać się obejść istniejące przepisy, niezależnie od okresu obowiązywania ustawy antykryzysowej.
AC: Jak myślisz, ile Roche "oszczędzało" na jednym takim pracowniku?
JŻ: Z pewnością były w ten sposób przerzucane na pracowników koszty zatrudnienia, takie jak składki ubezpieczeniowe, wynagrodzenia za urlop i zwolnienie chorobowe, wynagrodzenia na okresie wypowiedzenia, itp. Mówimy więc o znaczących kwotach. Ale tak naprawdę powinna to zbadać jakaś inspekcja zewnętrzna, bo przecież pracownicy nie mają dostępu do takich informacji.
AC: Dla Ciebie uporządkowanie kwestii zatrudnienia było ważne. Dlaczego jednak inni tak rzadko zgłaszają takie sprawy?
JŻ: Wielu innych pracowników czuło się zagrożonych brakiem stabilności zatrudnienia, co negatywnie wpływało na ich zdrowie i relacje w zespole. Jednak nie czuli, że mogą coś z tym zrobić, mając świadomość, że mogą w dowolnej chwili zostać zwolnieni, zależnie od kaprysu działu HR. Wielu pracowników też zupełnie się nie orientuje, jakie im przysługują prawa. Gdy rozpoczynałem swoją sprawę w sądzie, wszyscy mówili mi: "nic się nie da zrobić, oni są zbyt silni, zbyt dobrze to przemyśleli". A okazuje się, że nie. Że wielka kancelaria adwokacka (Raczkowski), specjalizująca się w prawie pracy, dwoi się i troi, by odeprzeć zarzuty stawiane w pozwie i muszą się odwoływać do mało przekonujących wybiegów.
AC: Czy kontaktowaliście się z Państwową Inspekcją Pracy?
JŻ: Państwowa Inspekcja Pracy nie analizuje przypadków, w których pracownicy nie są objęci umową o pracę. Tak więc zwrócenie się do PIP będzie możliwe dopiero po udowodnieniu istnienia stosunku pracy, do czego dążę w moim pozwie.
AC: Założyłeś firmie Roche proces o uznanie stosunku pracy i Roche zaproponowało Ci ugodę na względnie korzystnych, jak rozumiem, warunkach. Dlaczego jej nie przyjąłeś? Przecież taka ugoda była czymś w rodzaju przyznania się do winy...?
JŻ: Owszem, gdyby firma czuła że pozew jest nieuzasadniony, nie oferowałaby ugody. Uznałem jednak, że firma nie może wykupić się tak nieznaczącą dla siebie kwotą, bo wtedy nie miałaby żadnej motywacji, by zmienić swoje postępowanie wobec pozostałych pracowników. Nie wykluczam ugody, jednak zależy mi też by wpłynąć na funkcjonujące w Polsce orzecznictwo w sprawach o uznanie stosunku pracy. Nie słyszałem, żeby ktoś wcześniej starał się o ustalenie stosunku pracy, gdy w rachubę wchodziła firma-figurant pośrednicząca w zatrudnieniu. Wnoszę przecież o ustalenie stosunku pracy z firmą Roche, a nie z pośrednikiem. To ważne również z tego względu, że inni pracownicy mogą dzięki temu uwierzyć, że to jest możliwe i pójść moim śladem.
AC: W tej chwili ciąg dalszy procesu. Jak polskie sądy pracy sobie radzą z takimi procesami?
JŻ: Proces trwa bardzo długo, już rok. Na pewno nie pomoże reorganizacja sądów. Jednak muszę przyznać, że sędziowie w Sądzie Pracy są bardzo kompetentni i dobrze rozumieją sytuację pracowników.
AC: Czy myślisz, że możliwość zrzeszania się pracowników kontraktowych w organizacjach pracowniczych pomogłaby osobom w podobnej sytuacji?
JŻ: Pracownicy tymczasowi w świetle prawa mają prawo do zakładania związków zawodowych. Objęcie założycieli komisji ochroną przed zwolnieniem jest bardziej skomplikowane, bo w przypadku pracowników tymczasowych z natury rzeczy łatwo jest pracodawcy powiedzieć, że okres zatrudnienia nie zostanie przedłużony. Chodzi więc o skuteczność obrony swoich praw przed sądem, co jest bardziej skomplikowane. Jednak warto pamiętać, że również pracownicy zatrudnieni na stałe umowy, będący członkami komisji założycielskich związków, mogą zostać bezprawnie zwolnieni i tak się bardzo często dzieje. Wiem coś o tym, bo spotkało to też mnie, u poprzedniego pracodawcy, korporacji Lionbridge. Wtedy musiałem wytoczyć proces za nielegalne zwolnienie, niemniej struktura związkowa została rozbita.
Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by organizować się oddolnie, również w nieformalne struktury solidarnościowe. Staramy się w ten sposób działać w ramach Związku Syndykalistów Polski. Wspieramy pracowników, którzy są w zdawałoby się beznadziejnej z punktu widzenia prawnego sytuacji. Ale przy dobrze przeprowadzonej międzynarodowej kampanii wsparcia, można bardzo wiele osiągnąć. Międzynarodowe korporacje są bardzo wrażliwe na tego typu działania.
AC: Jak myślisz, jaka jest skala tego rodzaju procederu w całym kraju? To tylko Roche czy znacznie więcej firm?
JŻ: Polska jest europejskim liderem w dziedzinie umów śmieciowych. Nie ma nawet wiarygodnych statystyk dotyczących tego tematu, a zazwyczaj nie uwzględnia się też pracowników pracujących na fikcyjnym samozatrudnieniu. Są bardzo różne oceny tego zjawiska. Ostatnio o jego skali z Rzeczpospolitą polemizowała Gazeta Wyborcza.
AC: W tej chwili rząd stara się wpisać trwale rozwiązania ustawy antykryzysowej do kodeksu pracy. Jak to oceniasz?
JŻ: Rząd wykonuje nieustanne ukłony w stronę pracodawców, nie rekompensując w żaden sposób pracownikom ograniczenia ich praw. To droga donikąd, bo pracownicy nie mający stałego zatrudnienia na godziwym poziomie nie są w stanie planować swoich wydatków, ograniczają je do minimum, co powoduje lawinową reakcję w całej gospodarce. Jest to więc polityka samobójcza i szalenie krótkowzroczna.
Musimy dążyć do zapewnienia godziwych warunków zarobkowych i stabilności zatrudnienia dla klasy pracującej. Kapitaliści o to nie zadbają, bo to sprzeczne z ich krótkowzrocznym interesem. A bez godziwych zarobków nie ma mowy o wyjściu ze śmiertelnej spirali wyniszczającej gospodarkę.
Za: http://lewica24.pl/wywiady/2950-zaczek-moja-przygoda-z-roche.html