Pracujesz na umowie śmieciowej? Możemy pomóc!
Syndykat − mafia, camorra, “sex and crime”?
Bez paniki! Słowo “syndykat” pochodzi z języka francuskiego i właściwie znaczy tyle co „związek zawodowy”. Dlaczego zatem nie chcemy po prostu nazwać się „związkiem zawodowym”? Dlatego, że jesteśmy związkiem zawodowym w sensie niezafałszowanym, pierwotnym: walczącą, oddolną organizacją społeczną, wolną od hierarchii i mającą dość biurokratów.
Gdy lokalne strajki przerastają w strajk generalny, obejmujący cały kraj lub przynajmniej wszystkie ważniejsze jego ośrodki przemysłowe, władza przechodzi w ręce robotników zrzeszonych w niezależnych komitetach strajkowych. Państwo ze swoją biurokracją i „siłami porządku” jak i prywatni kapitaliści ze swoimi nadzorcami produkcji, zostają sparaliżowani. Samorząd wytwórców zastępuje aparat państwowy. Władza, jaką pracownicy zdobywają w czasie strajku jest wprawdzie tylko władzą negatywną, władzą polegającą na zatrzymaniu produkcji – ale zatrzymanie produkcji jest potrzebne, aby było można ponownie ją uruchomić, ale już w ramach innych stosunków między pracownikami i ich grupami.
„Omawiając działalność i rolę anarchistów w rewolucji, Kropotkin powiedział: ‘My, anarchiści rozmawialiśmy dużo o rewolucjach, ale niewielu z nas zostało przygotowanych do aktualnej pracy. Nadmieniłem o tym w mojej książce 'Zdobycie chleba'. Pouget i Patoud także zaproponowali linię działania w swej pracy 'Syndykalizm i kooperatywa wspólnota narodów’.”
Zakład w ręce pracowników! Takie hasło napisał Związek Syndykalistów Polski w oświadczeniu o strajku w kieleckim MPK.
Samorząd pracowniczy zapewni pracownikom pewność zatrudnienia i wpływ na losy zakładu, a zyski nie będą przejadane przez właściciela, ale równo dzielone wśród załogi, a także przeznaczane na poprawę jakości taboru.
Poniższy tekst autorstwa Michała Przyborowskiego został opublikowany w pierwszym numerze pisma "A-tak" w 1999 r.
Uczestniczący w Powstaniu Warszawskim Związek Syndykalistów Polskich stanowił kontynuację przedwojennego Związku Związków Zawodowych (ZZZ), który w 1938r. postanowił przyłączyć się do IWA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Robotników), czyli anarchosyndykalistycznej międzynarodówki.
Anarcho-syndykalizm, to ruch rewolucyjny mas pracujących, stojący na stanowisku walki klas, dążący do zrzeszenia wszystkich robotników fizycznych i umysłowych w organizacje walki ekonomicznej, mające na celu wyzwolenie proletariatu spod jarzma pracy najemnej i ciemiężącego aparatu państwowego. Celem jego jest przebudowa całokształtu życia społecznego na zasadach komunizmu bezpaństwowego przez zastosowanie bezpośredniej akcji rewolucyjnej uciskanych. Uważa on, że jedynie ekonomiczne organizacje proletariatu miast i wsi powołane są do spełnienia tych zadań. Anarcho-syndykalizm zwraca się przeto do robotników, nie jako do członków partii politycznych, lecz jako do wytwórców bogactw społecznych, będąc zdania, że z punktu widzenia zdolności przeprowadzenia przebudowy ekonomicznej, partie polityczne w żadnym razie nie mogą być brane pod uwagę.
Anarcho-syndykalizm jest zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich ekonomicznych i społecznych monopolów. Dąży do zastąpienia ich przez komuny gospodarcze i administracje fabryczne, odbierane przez robotników pól i fabryk i oparte na zasadach wolnego systemu rad, nie podlegającego żadnej władzy lub partii politycznej. Polityce państwa i partii przeciwstawia on ekonomiczną organizację pracy; panowaniu nad ludźmi – zarządzanie rzeczami. I dlatego stawia on sobie za cel ostateczny: nie zdobycie władzy, lecz wyparcie wszelkich funkcji państwowych z życia społecznego. Uważa, że wraz ze zniesieniem własności prywatnej, winna być również zniesiona wszelka władza, i że żadna forma władzy nie wyłączając tak zwanej „dyktatury proletariatu” nie może być nigdy narzędziem wyzwolenia pracy, lecz jedynie źródłem nowych monopolów i przywilejów.”
Protekcjonizm państwowy, wybryki wolnego rynku i alternatywa anarchistyczna
Sytuacja strajkujących pracowników Poczty Polskiej budzi wiele kwestii i skłania do myślenia. Zwykli ludzie mogą zauważyć różne problemy z punktu widzenia konsumenta. Choć niektóre punkty pocztowe mogą świadczyć dobre usługi, inne są okropnie zorganizowane, źle kierowane albo mają wśród swoich pracowników wręcz kryminalistów, którzy kradną pocztę. Niezależnie od poziomu usług na waszej poczcie, większość ludzi zgodziłaby się, że usługi mogą być lepsze, a ceny są zbyt wysokie (dla porównania, koszt wysłania listu w Polsce jest o 10% wyższy niż w Stanach, ale pracownicy zarabiają 7-8 raz mniej).