Pracujesz na umowie śmieciowej? Możemy pomóc!
Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła na wniosek Związku Syndykalistów Polski kontrolę w sieci marketów Dino. Przedstawiamy pierwsze efekty kontroli. Inspekcja stwierdziła liczne naruszenia przepisów o czasie pracy np:
- zatrudnianie pracownika powyżej przeciętnie 5-dniowego tygodnia czasu pracy
- pracodawca nie wykazywał w ewidencji czasu pracy faktycznych godzin pracy pracowników
- pracodawca nie zapeniał pracownikom innego dnia wolnego w zamian za pracę w dniu wolnym od pracy
- pracodawca nie zawsze zapewniał pracownikom w dobie pracowniczej minimum 11 godzin odpoczynku dobowego
- pracodawca nie zawsze zapewniał pracownikom w tygodniu pracy odpoczynek tygodniowy
- pracodawca nie zawsze wykazywał w ewidencji czasu pracy faktyczne godziny czasu pracy pracowników
- pracownik o zmianie harmonogramu czasu pracy dowiadywał się z dnia na dzień lub z jednodniowym wyprzedzeniem co jest niezgodne z zasadami kodeksu pracy
- pracodawca nie zawsze zapewniał pracownikom 15 -minutową przerwę wliczaną do czasu pracy
- pracodawca zatrudniał pracowników posiadających orzeczenie o stopniu niepełnosprawności w godzinach nadliczbowych oraz w porze nocnej ,pomimo iż nie posiadali zgody lekarza przeprowadzającego badania lekarskie lub lekarza sprawującego opiekę na świadczenie pracy w porze nocnej i godzinach nadliczbowych
- pracodawca nie wypłacał, ani tez nie oddawał w dniach wolnych pracownikom dodatku do wynagrodzenia za przepracowane godziny nadliczbowe i nocne
Ponadto, stwierdzono także szereg naruszeń przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy dotyczących m.in.:
- nieprawidłowości przeprowadzania badań lekarskich
- bezpieczeństwa pracy
- szkoleń okresowych pracowników
Związek Syndykalistów Polski prosi pracowników o przesyłanie nam informacji o naruszeniach w sieci Dino. Jak dotąd, otrzymaliśmy sygnały od pracowników magazynu centralnego oraz sieci sklepów mięsnych powiązanych z siecią, gdzie także łamane są prawa pracownicze oraz zasady BHP.
Kontakt do ZSP: info@zsp.net.pl
Warszawski Sąd Pracy wydał kuriozalny wyrok w sprawie o uznanie stosunku pracy pracownika zatrudnionego na umowie śmieciowej przez agencję ochrony "Impuls". Wyrok sądowy wyraźnie sankcjonuje łamanie prawa przez pracodawców i jest dobrym przykładem przenikania do sądów jednostronnej opowieści o rzekomo "wysokich kosztach pracy", przy całkowitym pomijaniu interesów pracowników. Sąd uznał, że obchodzenie prawa nie jest naganne, gdyż "uczciwie się nie da".
Byliśmy oczywiście przyzwyczajeni do ignorowania skarg pracowników przez urzędy i sądy, ale całkowite lekceważenie dla praw pracowników nie było chyba nigdy wyrażone tak jasno. Poniżej fragment uzasadnienia wyroku odrzucenia pozwu o uznanie stosunku pracy:
"Korzystanie w coraz większym stopniu z niepracowniczych form świadczenia pracy jest swoistą ucieczką dającego zatrudnienie od przyjmowania pracowniczej podstawy zatrudnienia, która ma swoje źródło przede wszystkim w skutkach finansowych stosunków pracy w sferze prawa podatkowego (tzw. szara strefa utrzymuje, że w restrykcyjnym systemie podatkowym nie sposób uczciwie prowadzić działalności gospodarczej) oraz z zakresu prawa ubezpieczeń społecznych (obowiązek opłacania nadmiernie wysokich składek na ubezpieczenia społeczne, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych), a także obciążaniu składkami na fundusz pracy czy Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Takie zachowania można uznać za dozwolone, jeżeli nie są one sprzeczne z przepisami ustawowymi, ich społeczno-gospodarczym przeznaczeniem lub zasadami współżycia społecznego (art. 5 i art. 58 k.c. oraz art. 8, art. 11, 18 i art. 22 k.p.)."
Związek Syndykalistów Polski zajmie się prowadzeniem apelacji, którą będzie składać były pracownik firmy Impuls. Pracownik ten odzyskał swoje zaległe wynagrodzenie nie dzięki sądom, ale dzięki akcji bezpośredniej ZSP w biurze agencji "Impuls" na ul. Łabiszyńskiej. Niemniej, walczy o uznanie swojego stosunku pracy, gdyż stawka według której otrzymał wynagrodzenie jest niższa niż stawka minimalna na umowie o pracę. A taką właśnie umowę pracownik powinien mieć od samego początku. To znaczy, gdyby w Polsce obowiązywał Kodeks Pracy.
Związek Syndykalistów Polski po raz szósty organizuje konkurs na Najgorszego Pracodawcę Roku.
Konkurs jest wyrazem sprzeciwu wobec procederu łamania praw pracowniczych w naszym kraju oraz odpowiedzią na tendencyjne, przeprowadzane co roku, konkursy na najlepszych pracodawców, w których to zwykle biznesmeni dają sobie nawzajem nagrody i wyróżnienia.
W poprzednim roku mieliśmy do czynienia z wieloma przypadkami nieprzestrzegania Prawa Pracy jak i zwykłego, ludzkiego poczucia uczciwości i sprawiedliwości. Były to min.: niewypłacanie pensji, zastraszanie pracowników, zwalnianie za próby organizowania się w miejscach pracy, mobbing, stosowanie nierealnych norm, osobiste powody zwolnień czy wręcz przemoc fizyczna w stosunku do pracowników.
Jeśli uważasz, że twój (były lub obecny) pracodawca zasługuje na ten “zaszczytny” tytuł, napisz do nas na maila konkurs@najgorsipracodawcy.pl lub wypełnij formularz zgłoszeniowy. Regulamin konkursu.
Zgłoszenia prosimy wysyłać do 15 maja 2014.
Prosimy również o udostępnianie informacji o konkursie swoimi kanałami informacji.
Realia pracy w supermarkecie Dino słowami pracownic:
"Poniżej nagranie rejestrujące pracę pracowników Dino wykonane w dniu 19 lutego 2013 roku o godzinie 6.30. Wózki widłowe elektryczne pojawiły się w marketach w lipcu 2013 roku a wcześniej praca zimą wyglądała tak...
Rozpoczęcie pracy godzina 6.15 odśnieżaniem terenu wokół marketu i przyjęcie towaru. Kiedy kierowca nie mógł podjechać na parking, który znajdował się na górce ponieważ był oblodzony to musiałyśmy wciągać towar z ulicy jak widać na nagraniu..."
Prosimy o wsparcie finansowe dla Magdy, znajdującej się w trudnej sytuacji materialnej z powodu swojej bezkompromisowej walki.
Na jesieni 2013 r., pracownice marketu Dino w Wielkopolsce założyły związek zawodowy, by walczyć o lepsze warunki pracy. Jedną z nich była Magda. Teoretycznie była chroniona przez prawo, jednak nie przedłużono jej umowy. Magda walczyła wcześniej o wprowadzenie wózków widłowych w sytuacji gdy ręczne dźwiganie ciężarów narażało pracownice na utratę zdrowia, oraz o ograniczenie zbyt licznych nadgodzin, zwłaszcza w święta.
Żółty związek zawodowy, do którego należała Magda, prowadził z pracodawcą negocjacje za jej plecami i zgodził się na to, by nie walczyć o jej przywrócenie do pracy. Próbowano także nakłonić Magdę do przyjęcia pieniędzy w zamian za powstrzymanie się od protestu przeciwko łamaniu prawa przez Dino. Magda postanowiła jednak pozostać wierna swoim zasadom, przystąpiła do ZSP i postanowiła walczyć wraz z nami aż do końca.
Magda znajduje się jednak w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Już drugi miesiąc jest bezrobotna, a czarne listy którymi wymieniają się pracodawcy powodują, że trudno jest jej znaleźć inną pracę. Magda nie poszła na żadne kompromisy i postanowiła walczyć o swoje prawa pracownicze do końca i dlatego właśnie jest w takiej a nie innej sytuacji materialnej.
Dlatego prosimy o wsparcie dla Magdy wszystkich tych, którym nieobojętna jest zdecydowana walka o prawa pracowników.
Pomoc dla Magdy zostanie przeznaczona na koszta prawne i koszty utrzymania w czasie, gdy będzie walczyć o przywrócenie do pracy w Dino. Ponieważ nie chciała bezpośrednio podawać swojego konta w publicznym apelu, zbieramy fundusze na to konto:
Jakub Gawlikowski
(PL) 05 1140 2004 0000 3702 4238 2269
BRE Bank S.A. Retail Banking, al. Mickiewicza 10, 90-050 Łódź
BIC/SWIFT: BREXPLPWMUL
SORT CODE: 11402004
z dopiskiem "dla Magdy"
Więcej informacji o tej kampanii: https://zsp.net.pl/kampanie/dino
Związek Syndykalistów Polski - Związek Wielobranżowy Warszawa
Grupa Santander Bank zleca dużo pracy na zewnątrz, aby uniknąć zatrudniania pracowników bezpośrednio na normalnych warunkach. Outsourcing dotknął m.in. informatyków pracujących dla firmy ISBAN. ISBAN to firma informatyczna wchodząca w skład grupy kapitałowej Santander i świadcząca usługi informatyczne dla banku. Aktywiści hiszpańskiego związku CNT-AIT tłumaczą, że Santander jest właścicielem różnych firm, świadczących usługi dla banku.
Zamiast zatrudniać pracowników bezpośrednio w banku, firma tworzy prekaryjne warunki pracy w spółkach córkach. Santander transferuje tysiące pracowników do kolejnych nowo utworzonych firm, takich jak ISBAN. Te firmy działają na zasadach agencji pracy tymczasowej dla banku Santander, który jest ich właścicielem. Niektóre firmy z grupy Santander zlecają swoim pracownikom nawet 100% pracy na rzecz Banku.
W dniu 22 lutego, pod marketem Dino w Pabianicach odbyła się kolejna pikieta zorganizowana przez Związek Syndykalistów Polski. Postanowiliśmy wrócić do tego marketu ze względu na to, że podczas poprzedniej pikiety wykryliśmy w nim uchybienia w zakresie przepisów BHP.
Jednym z postulatów pracowników Dino było zapewnienie przez firmę szkoleń z użycia wózków widłowych, zamiast zmuszania pracowników do ręcznego dźwigania ciężarów. Prawo pracy jest bardzo wyraźne w tym względzie. Pracownicy zmuszeni do dźwigania ciężarów prędzej czy później cierpią na schorzenia kręgosłupa. Pikietujący informowali o kwestiach praw pracowniczych klientów i mieszkańców osiedla przy którym położony jest market. Również powieszone zostały plakaty informujące pracowników o obowiązujących zasadach BHP.
Manager sklepu wezwała policję, jednak policja jedynie chciała poznać przyczynę protestu i nie wyraziła zastrzeżeń.
Український: Заява Спілки синдикалістів Польщі щодо протестів в Україні
W mijającym tygodniu, władza na Ukrainie sięgnęła po ostateczny argument wymierzony w protestujących - nagą przemoc.
Nie przyłączamy się do głosu tych, którzy ubolewają nad odbiegającym od pokojowych standardów protestem ulicznym i starają się rozkładać winę równo po obu stronach.
W odróżnieniu od wielu innych, nie zgadzamy się z poglądem, że najistotniejszych dla społeczeństwa decyzji nie podejmuje się na ulicy. Wręcz przeciwnie - ulice i place są dla nas najlepszymi miejscami do podejmowania najważniejszych decyzji. Odradzająca się w najbardziej niespodziewanych miejscach tradycja zgromadzeń ulicznych i wyłaniająca się z nich kontestacja (rzekomo nienaruszalnego) autorytetu państwa jest dla nas najzdrowszym przejawem demokracji bezpośredniej. Nic dziwnego, że władza za wszelką cenę stara się tę kontestację zdusić.
W sytuacji dostrzegalnej gołym okiem degeneracji formuły demokracji przedstawicielskiej, z nadzieją obserwujemy powrót, nie tylko na Ukrainie, ale na całym świecie, do korzeni idei demokracji bezpośredniej - publicznych zgromadzeń, które są miejscem wspólnego podejmowania decyzji, ale także miejscem dyskusji politycznych i spotkań. Naszym zdaniem Majdany powinny powstawać wszędzie tam, gdzie ludzie mogą podejmować decyzję sami, bez pośredników - w miejscu pracy i zamieszkania.
W niedzielę 16 lutego, Związek Syndykalistów Polski zorganizował pikiety pod marketami Dino w Pabianicach i Łasku pod hasłami "Dino wyzyskuje i represjonuje" oraz "Dino poluje na związkowców". Działacze ZSP informowali klientów sklepów o warunkach pracy, które w nim panują, o nieopłaconych nadgodzinach, braku przestrzegania norm BHP dotyczących dźwigania ciężarów (jak się dowiedzieliśmy w markecie w Pabianicach wózki widłowe nie są używane bo dyrekcja nie przeprowadziła szkoleń), oraz o zwalnianiu pracowników za działalność związkową.
W pikietach uczestniczyła była pracownica Dino, która walczy o przywrócenie do pracy, gdyż została zwolniona z naruszeniem przepisów o ochronie przedstawicieli związku. Klienci z zainteresowaniem czytali rozdawane przed sklepem ulotki, a niektórzy z nich rezygnowali z zakupów w Dino.
Związek Syndykalistów Polski zamierza kontynuować akcje pod marketami Dino w całej Polsce aż do skutku.
W Skarbimierzu k. Brzegu na Opolszczyźnie odbyła się pikieta, zorganizowana przez Związek Syndykalistów Polski sekcja Wrocław w sprawie zwolnień z marketów Dino pracownic, które postanowiły założyć związek zawodowy i domagały się poprawy warunków pracy. Na pikiecie obecni byli aktywiści ZSP oraz lokalne mieszkanki i mieszkańcy, w tym także zwolniona za działalność związkową była pracownica miejscowego Dino.
Aktywiści i aktywistki przedstawili sytuację zarówno w lokalnym, jak i innych marketach Dino, klientom rozdawano ulotki informacyjne. Część z osób, które dowiedziały się o sytuacji w Dino przyłączyła się do pikiety i głośno domagała się zmian w sieci marketów. Generalnie przyjęcie było bardzo pozytywne. Humorów pikietującym nie zepsuła nawet policja, która została wezwana przez szefostwo Dino. Policjanci początkowo zastanawiali się czy "nie doszło do zakłócenia porządku publicznego", ale po rozmowach z aktywistami ZSP na temat sytuacji pracownic w Dino, stwierdzili, że do zakłócenia jednak nie doszło.