Pracujesz na umowie śmieciowej? Możemy pomóc!
W piątek 19 sierpnia w Warszawie, pod jednym z wciąż działających sklepów MarcPol na ul. Marszałkowskiej, odbyła się pikieta byłych pracowników sieci. Pikietę zorganizował Związek Syndykalistów Polski - Związek Wielobranżowy Warszawa.
Pracownicy domagali się wypłaty zaległych pensji (nie zostały wypłacone od maja!) oraz wydania dokumentacji potrzebnej do otrzymania zasiłków i innych świadczeń. Wśród haseł na pikiecie były "Dość wyzysku pracowników", "Chcemy naszych pieniędzy", "Marcpol - zapłać pracownikom", "Gdzie jest syndyk?".
Podczas przemówień opisywano sposób wyprowadzania pieniędzy ze spółki przez zaplanowaną upadłość, co pozwala nieuczciwym biznesmenom pozbyć się wierzytelności wobec pracowników. Byłe pracownice marketu opisywały swoją sytuację spowodowaną brakiem wypłat.
Kolejne działania przeciw syndykowi Tycjanowi Saltarskiemu są planowane przez ZSP w razie braku zaspokojenia żądań pracowników do końca sierpnia.
Materiał z pikiety zaprezentował kanał TVN Warszawa: http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,chcemy-naszych-pieniedzy-pro...
W czerwcu b.r. została ogłoszona upadłość firmy Marcpol, znanej od 1988 r. sieci supermarketów działającej w Warszawie i okolicznych miejscowościach.
W ciągu ostatnich kilku lat, firmie zdarzało się już spóźniać z czynszem i wypłatami dla pracowników. Jednak od momentu ogłoszenia upadłości wypłaty dla pracowników całkowicie ustały. Pracownicy nie mogą doprosić się należnych pensji za maj i kolejne miesiące. Osoby przebywające na zwolnieniach chorobowych, pracownice w ciąży, nie wiedzą, czy otrzymają wypłaty świadczeń, gdyż pracodawca nie przekazał do ZUS druków Z3.
W kwietniu, pojawiła się nowa spółka, Marcpol Bis. Choć teoretycznie "Marcpol" jest bankrutem, supermarkety pod tą nazwą nadal działają. Niektóre z nich należą do firmy Doroty Plus. Prezes tej firmy była do niedawna członkiem zarządu Marcpolu. W tym samym czasie powstała nowa firma, Marywilska Invest, która działa z Bruno Tassi. Spółka Doroty Plus należy do tego samego właściciela co Bruno Tassi, a Marcpol Bis przemianowane zostało na Delikatesy Stolicy. Poprzedni właściciel Marcpolu już otworzył nową firmę. Niektóre umowy zostały przeniesione na nowe firmy, ale pracownikom zaproponowano gorsze warunki. Powstał więc klasyczny gąszcz podmiotów prawnych, który bardzo utrudnia pracownikom dochodzenie swoich praw i służy do unikania odpowiedzialności.
ZSP - Związek Wielobranżowy Warszawa protestował przeciw nieetycznym praktykom w zatrudnieniu w Szpitalu Praskim. O sytuacji dowiedzieliśmy się od pracowników szpitala (portierów) zaniepokojonych tym, że zostaną zastąpieni przez zewnętrzną agencję. Dyrekcja szpitala pozwoliła na wygaśnięcie umów na czas określony ze swoimi pracownikami, nie oferując im przedłużenia umów.
Przy okazji wyszła na jaw praktyka zatrudniania na umowę o pracę ze stawką mniejszą niż stawka minimalna obowiązująca w danym roku. Dyrekcja usprawiedliwiała to faktem, że pracownicy otrzymywali dopłaty za pracę w nocy, co wyrównywało ich zarobki do poziomu pensji minimalnej. Ten proceder, choć nieetyczny (pracownicy pracujący w nocy nie mają z tego tytułu wyższego wynagrodzenia, niż pracownicy pracujący w dzień) nie jest niestety niezgodny z prawem. Nowelizacja zmierzająca do usunięcia tego ewidentnego bubla prawnego nie została jeszcze umieszczona w porządku obrad Sejmu.
Związek Syndykalistów Polski zorganizował pikietę pod szpitalem i wtargnięcie do biura dyrektora Szpitala Praskiego, Andrzeja Golimonta, domagając się zaprzestania nieetycznych praktyk i dodatkowego wynagradzania pracy w nocy. Dyrektor tłumaczył się tym, że prawo nie zmusza go do płacenia więcej pracownikom na nocnych zmianach, oraz że klauzule społeczne w przetargach publicznych na firmy zewnętrzne nie są obowiązkowe i że zarząd nadal nie musi się kierować niczym innym, niż kryterium cenowym.
Niestety obecny stan prawny uniemożliwił pracownikowi wygranie sprawy sądowej o wypłatę dodatku do wynagrodzenia. ZSP nie akceptuje jednak tego stanu rzeczy i będzie nadal nagłaśniać wszelkie przypadki wyzysku za publiczne pieniądze.
Były już prezes spółki Anima Media, ks. Paweł Danek przyznał się do popełnienia przestępstwa. Jest to najcięższy zarzut regulowany w przepisach prawa pracy.
Chodzi o Art. 218 §1a Kodeksu Karnego: Kto, wykonując czynności w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Oto komentarz Rzecznika Prasowego Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej
prok. Jacka Boda:
W oparciu o zebrany materiał dowodowy w dniu 04 kwietnia 2016 r. Prezesowi wymienionej Spółki Pawłowi D. przedstawiono zarzut popełnienia, w okresie od 02 października 2014 r. do 15 marca 2016 r., przestępstwa z art. 218 par. 1A kk polegającego na nieodprowadzaniu składek z tytułu ubezpieczeń społecznych na rzecz pracownika - pokrzywdzonej D.K. Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i wyraził wolę dobrowolnego poddania się karze w trybie art. 335 kpk. W chwili obecnej prowadzone są końcowe czynności zmierzające do weryfikacji wyjaśnień podejrzanego oraz uzupełnienia materiału dowodowego.
Pomimo przyznania się do winy przez pracodawcę, poszkodowana pracownica nadal nie otrzymała zaległego wynagrodzenia. Nadal też pracodawca nie uregulował zaległych składek ZUS. Likwidator spółki milczy. Związek Syndykalistów Polski zorganizował szereg pikiet w celu nagłośnienia sprawy, oraz udzielił pomocy prawnej poszkodowanej pracownicy przygotowując doniesienie do prokuratury, pozew przeciwko likwidowanej spółce Anima Media i udzielając informacji, jak starać się o wypłatę zaległego wynagrodzenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Na zdjęciu: banner wywieszony w Krakowie podczas Światowych Dni Młodzieży
Sytuacja pracowników Specjalistycznego Psychiatrycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Bielsku-Białej od lat jest trudna. Ostatnie protesty miały miejsce wiosną 2015 r. Niestety od tego czasu ważne dla pracowników problemy nie zostały rozwiązane. W ciągu ostatniego roku związek zawodowy działający w SP ZOZ wyręczył dyrekcji listę postulatów do spełnienia, rozpoczynając nowy spór zbiorowy.
Kolejny, trzeci już etap sporu, z udziałem ministerialnego mediatora zakończył się fiaskiem. Nadal 8 z 21 postulatów pracowniczych nie zostało spełnionych, w tym postulat płacowy. W przypadku niespełnienia żądań załogi, ustawa o sporze zbiorowym otwiera drogę do przeprowadzenia strajku - czwartego etapu sporu zbiorowego.
O sprawie pisaliśmy już tutaj
Przez kolejne miesiące odbyło się kilka rokowań wewnątrzzakładowych z dyrekcją. Niestety zakończyły się one fiaskiem. W czerwcu 2016 roku pracodawca poinformował Ministra rodziny, pracy i polityki socjalnej o konieczności przeprowadzenia mediacji. Mediacje odbyły się w dniach: 14.07. 2016 i 19.07.2016. Nie zaowocowały jednak porozumieniem, w związku z czym sporządzony został protokół rozbieżności. (Dotychczas dyrekcja bielskiego szpitala nie zrealizowała 1. i 2. postulatów płacowych, oraz 1., 6., 9., 10., 13. i 17. postulatów dotyczących warunków pracy)
Poniżej prezentujemy oświadczenie Manchester Solidarity Federation, jednego ze związków stowarzyszonego w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Pracowników, którego ZSP jest także częścią.
Manchester Solidarity Federation sprzeciwia się zarówno opcji "in" jak i "out". W sprawie referendum dotyczącego członkostwa w Unii Europejskiej wyrażamy gębokie zaniepokojenie rasizmem i ksenofobią, które stały się fundamentem kampanii na rzecz wystąpienia z Unii.
Było to referendum zwołane przez Torysów, aby uspokoić rasistowską frakcję partii i zapobiec jej ucieczce do UKIP w związku z zeszłorocznymi wyborami.
Głosowanie za wystąpieniem z Unii było przynajmniej częściowo oparte na narastającej niechęci wobec imigrantów i uchodźców, którzy są obwiniani o niepowodzenia kapitalizmu. Społeczności imigranckie były obiektem ataków przez całe lata ze strony faszystowskiej prawicy i nacjonalistycznej prasy tabloidowej. Obwiniano ich o całe zło w tym kraju. Teraz jesteśmy świadkami skutków tej zatrutej retoryki i rozprzestrzeniających się na cały kraj od czasu referendum rasistowskich ataków przeciwko imigrantom i urodzonym w Wielkiej Brytanii osobom o innym kolorze skóry.
Nieprawdziwe jest twierdzenie, że wyjście z Unii poprawi nasze życie. Brutalne ataki na pracowników przez ostatnie 40 lat były bezpośrednimi konsekwencjami naturalnych kryzysów kapitalizmu. Głos za wystąpieniem nie zmieni nic. Kryzys będzie trwał wraz z cięciami socjalnymi, które sprawiają, że to zwykli ludzie, zamiast bogatych, ponoszą koszty kapitalistycznego systemu.
10 lipca w Krakowie odbyła się akcja solidarnościowa ze związkowcami zwolnionymi z firmy EasyJet w Hiszpanii. Easyjet, to jedna z najbardziej rentownych linii lotniczych w Europie. Pomimo niskich kosztów, firma EasyJet ma ogromne zyski. Jednak Easyjet oszczędza na pensjach pracowników. Dlatego w różnych krajach Europy - np. we Francji czy Holandii, w ostatnich miesiącach odbywają się strajki.
W Hiszpanii od końca maja trwa strajk na lotnisku w Maladze. Tam Easyjet zwoniła związkowców, m.in. z CNT. Firma chciała zwolnić ludzi i zatrudnić nowych, tańszych pracowników, więc zaczęła od zwolnienia związkowców. Jednym ze zwolnionych jest kolega ze związku CNT Alicante, który miał sprawę sądową o przywrócenie do pracy 11 lipca.
Protestujący rozdali ulotki na krakowskim Rynku i w pociągu do lotniska. Akcję zorganizował Związek Syndykalistów Polski, a wzięli w nim udział także członkowie krakowskiej Federacji Anarchistycznej.
Solidarność naszą bronią! Stop represji związkowców!
O nieuczciwym pracodawcy - Magdalenie Majorczyk i firmie JMP - pisaliśmy już tutaj. Zalegała ona z wypłacaniem wynagrodzenia jednej z modelek za „ciążową sesję zdjęciową”. Ostatecznie udało się doprowadzić do uregulowania zaległego długu, kilka tygodni temu poszkodowana otrzymała zaległe środki finansowe.
W trakcie toczącej się sprawy, do ZSP dotarły informacje o innych poszkodowanych, których cześć skierowała sprawy do sądu. Życzymy powodzenia i trzymamy kciuki za wygraną!
Wszystkie osoby poszkodowane przez Magdalenę Majorczyk i firmę JMP, chcące dochodzić swoich racji przy wsparciu Związku Syndykalistów Polski, prosimy o kontakt na adres: info@zsp.net.pl
2 lipca w hałcnowskim kościele (Bielsko-Biała) miały miejsce uroczystości, w których oprócz hierarchów Kościoła rzymskokatolickiego brał udział Nuncjusz Apostolski w Polsce - Abp Celestino Migliore. Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć duchownym o zamiatanej pod dywan sprawie diecezjalnej spółki Anima Media.
W Hałcnowie, dzielnicy Bielska-Białej, w kilkudziesięciu miejscach pokazały się ogłoszenia i baner, zachęcające do odwiedzania strony, na której można wyrazić solidarność z pokrzywdzoną i przyłączyć się do protestu.
Dwa dni później, 4 lipca, pikietowaliśmy przed Nuncjaturą Apostolską w Warszawie. Uważamy, że Zrzeszenie, jakim jest Kościół rzymskokatolicki, przyzwalając na rażące i długotrwałe łamanie Prawa Pracy przez swoich członków (ks. Pawła Danka, ks. Jerzego Gibasa), staje się współodpowiedzialne za wyrządzone krzywdy.
W trakcie pikiety, zamierzaliśmy złożyć petycję, w której domagamy się spełnienia naszych postulatów. Nasz przedstawiciel nie został wpuszczony na teren ambasady, tym samym odmówiono nam możliwości złożenia dokumentu. Nuncjatura odpowiada randze ambasadora i pełni ona funkcję przedstawiciela dyplomatycznego głowy państwa watykańskiego.
Wszystkie osoby, które pragną wesprzeć poszkodowaną pracownicę zachęcamy do podpisania listu solidarnościowego. Trafi on do pracodawcy i jego wspólników, a także do instytucji, które w naszym przekonaniu mają wpływ na uregulowanie zasadnych roszczeń pracowniczych.
WWW.DIECEZJA.ZSP.NET.PL
W dniach od 9 maja do 13 czerwca w Warszawie odbył się szereg protestów organizowanych przez Komitet Obrony Praw Lokatorów i Związek Syndykalistów Polski - Związek Wielobranżowy Warszawa.
Kolejne protesty w cyklu odbywały się pod urzędami dzielnic Warszawy. Protesty odbyły się w dzielnicach Wola, Praga-Południe, Praga-Północ, Włochy, Targówek i Śródmieście. Hasłem przewodnim protestu było "Chcemy mieszkań komunalnych!"
Bezpośrednią przyczyną protestu było systematyczne ignorowanie potrzeb lokatorów przez urzędników wydziałów zasobów lokalowych i władze dzielnic. Objawia się to przyznawaniem lokali nienadających się do zamieszkania (zagrzybienie ścian, brak łazienek), bądź wręcz odmowami zakwalifikowania do najmu osób, które spełniają wszelkie kryteria. Urzędnicy motywują to często brakiem lokali, tak jakby na lokatorów spadała odpowiedzialność za ten stan rzeczy.
W akcjach uczestniczyli przede wszystkim lokatorzy dotknięci problemem. Wielu z nich od lat działa razem z nami, pomagając nam na dyżurach lokatorskich oraz solidaryzując się z osobami zagrożonymi bezdomnością. Na akcjach obecni byli mieszkańcy wszystkich dzielnic Warszawy. Skandowaliśmy hasła "Urzędasy do roboty", "Chcemy mieszkań komunalnych". Po każdej z akcji, uczestnicy dokonywali okupacji urzędu, domagając się rozmowy z burmistrzem lub osobami odpowiedzialnymi z urzędu dzielnicy.